Verva Street Racing - warto było?
Verva Street Racing to bez wątpienia największa impreza motoryzacyjna w naszej części Europy, postanowiłam sprawdzić czy również najlepsza. Nie miałam okazji brać udziału w imprezie od kiedy organizowana jest na Narodowym, ale pamiętam, że ta w centrum miasta stała na wysokim poziomie. Organizator informuje, że na Pit Party przybyło aż 18 tysięcy osób. To całkiem realna liczba bo atrakcji było mnóstwo dla tych zupełnie małych jak i zupełnie dużych.
Główne show wystartowało o godzinie 20:00 i trzeba przyznać, że było to otwarcie z gigantycznym przytupem. Ogień, ryk silników, drift i dobra chociaż nieco zbyt głośna muzyka zrobiły robotę. Pojedynki na torze stoczyli kierowców samochodów rajdowych (Jakub Przygoński, Tomasz Kuchar, Felix Baumgartner), zawodnicy kategorii NASCAR a także ekipa Cross Country Orlen Team. Hot Rods to nie są najbardziej urodziwe maszyny świata, ale solidnie zadymiły płytę stadionu i pokazały, że diabeł tkwi w szczegółach. Terry Grant udowodnił, że 20 wpisów do księgi Guinessa nie wzięły się z kosmosu, jazda precyzyjna w jego wykonaniu to naprawdę misterna robota, której towarzyszy cały czas otwarta buzia ze zdziwienia. Dodatkowa wentylacja towarzyszyła mi również w czasie pokazu FMX MOTO SHOW - największym wielbicielem dwóch kółek nie jestem, ale to co zaprezentowali panowie zasługuje na długą owację na stojąco. Finał tej części to pojedynek driftowy Kuby Przygońskiego i "Pana ze stratosfery". Całość należy ocenić bardzo dobrze, można by się przyczepić do detali, ale to już wyłącznie z nudów.
Główny punkt programu czyli Clarkson Hammond & May Live w zasadzie mógłby zostać pominięty. Uwielbiam całą trójkę, mam w domu wszystkie książki Clarksona, jestem fanem felietonów i Top Gear, ale w Warszawie coś poszło nie tak. Oklepane żarty, niewybredne komentarze o uchodźcach i migawki z nowego show Amazona pokazywane na telebimach. Mężczyźni siedzący koło mnie najpierw marudzili, że telewizję mają w domu, aż w końcu wyszli, i ruszyła za nimi lawina. Na plus zdecydowanie trzeba zaliczyć pokaz samochodów BMW M3, które w całości pokryto diodami LED i Car Porn - parada marzeń to było to co tygrysy lubią najbardziej.
Czy to był dobrze spędzony wieczór? Pierwsza część zdecydowanie warta była przymrożenia ciała do stadionowych krzesełek, to coś co chciałoby się oglądać drugi, piąty i trzynasty raz. Show "Wielkiej Trójki" zdecydowanie do poprawienia, przydałoby się nieco więcej spontaniczności i energii. A wszyscy wiemy, że Panowie to potrafią!
Główne show wystartowało o godzinie 20:00 i trzeba przyznać, że było to otwarcie z gigantycznym przytupem. Ogień, ryk silników, drift i dobra chociaż nieco zbyt głośna muzyka zrobiły robotę. Pojedynki na torze stoczyli kierowców samochodów rajdowych (Jakub Przygoński, Tomasz Kuchar, Felix Baumgartner), zawodnicy kategorii NASCAR a także ekipa Cross Country Orlen Team. Hot Rods to nie są najbardziej urodziwe maszyny świata, ale solidnie zadymiły płytę stadionu i pokazały, że diabeł tkwi w szczegółach. Terry Grant udowodnił, że 20 wpisów do księgi Guinessa nie wzięły się z kosmosu, jazda precyzyjna w jego wykonaniu to naprawdę misterna robota, której towarzyszy cały czas otwarta buzia ze zdziwienia. Dodatkowa wentylacja towarzyszyła mi również w czasie pokazu FMX MOTO SHOW - największym wielbicielem dwóch kółek nie jestem, ale to co zaprezentowali panowie zasługuje na długą owację na stojąco. Finał tej części to pojedynek driftowy Kuby Przygońskiego i "Pana ze stratosfery". Całość należy ocenić bardzo dobrze, można by się przyczepić do detali, ale to już wyłącznie z nudów.
Główny punkt programu czyli Clarkson Hammond & May Live w zasadzie mógłby zostać pominięty. Uwielbiam całą trójkę, mam w domu wszystkie książki Clarksona, jestem fanem felietonów i Top Gear, ale w Warszawie coś poszło nie tak. Oklepane żarty, niewybredne komentarze o uchodźcach i migawki z nowego show Amazona pokazywane na telebimach. Mężczyźni siedzący koło mnie najpierw marudzili, że telewizję mają w domu, aż w końcu wyszli, i ruszyła za nimi lawina. Na plus zdecydowanie trzeba zaliczyć pokaz samochodów BMW M3, które w całości pokryto diodami LED i Car Porn - parada marzeń to było to co tygrysy lubią najbardziej.
Czy to był dobrze spędzony wieczór? Pierwsza część zdecydowanie warta była przymrożenia ciała do stadionowych krzesełek, to coś co chciałoby się oglądać drugi, piąty i trzynasty raz. Show "Wielkiej Trójki" zdecydowanie do poprawienia, przydałoby się nieco więcej spontaniczności i energii. A wszyscy wiemy, że Panowie to potrafią!
Autor: .
0
Komentarze do:Verva Street Racing - warto było?
Dodaj komentarz
- Podobne
- Clarkson, Hammond i May na PGE Narodowym już 24 października
- CLARKSON, HAMMOND & MAY LIVE na Stadionie Narodowym!
- Clarkson, Hammond i May już na planie!
- Clarkson, May i Hammond wracają! Nowy program na Amazon Prime!
- Clarkson, Hammond i May zapowiadają nowy, własny program
- Zwolnienie Clarksona było największym błędem BBC?
Jeep Compas II w nowej odsłonie
LOCA Bikes - dobre bo krajowe!
Rolls-Royce Dawn przepych kontrolowany!
Klopsik - wiecznie uśmiechnięty pies!
BMW Badanie rynku Bezpieczeństwo Bezpieczeństwo na drodze Bezpieczeństwo w podróży Bezpieczna podróż Bezpieczna podróż ze zwierzakiem Gadżety Impreza Kobieta Kobieta za kierownicą Odjechane Podróże Policja Prawo Prawo jazdy Przepisy Rower Rowerzyści
Więcej »