Kamery zegary i system sterowania ruchem

Nagłówki nie do ogarnięcia...no po prostu tak! Kamery rejestrujące przejazd na czerwonym świetle powodują wypadki. Strzelają chyba wiązką laserową do kierowców sprawiając, że noga na gazie jest bardzo ciężka, umysł się wyłącza i bęc jedzie na czerwonym i strzela w innego użytkownika drogi. Serio? Bo jak inaczej?



Teoretycznie taka historia mogłaby być udziałem Polaków, ale tym razem Amerykanie nas wyprzedzili. To właśnie na Florydzie stwierdzono, że po montażu kamer rejestrujących wykroczenie przejazdu na czerwonym, liczba wypadków wzrosła. Urządzenia w mieście Tampa znajdują się na 23 skrzyżowaniach, dwie niezależne analizy pokazały, że liczba wypadków wzrosła o 40-51 proc. Oczywiście wina leży po stronie sprzętu, a zachowanie odpowiedniej odległości od innych użytkowników drogi i przestrzeganie prędkości jest dla lamusów - wiadomo.
Zobacz także: Tańcząca sygnalizacja - by było bezpieczniej »
W Polsce takich kamer pojawia się coraz więcej. O ile zmniejszają ilość wypadków po przejechaniu czerwonego światła o tyle wzrasta liczba "wjazdu" w tył auta. Kierowcy w zasadzie zgodnie przyznają, że "samodzielna" kamera to wyłącznie kolejna maszynka do łatania dziury budżetowej, ale za chwilę jednogłośnie przyznają, że rozwiąnie będzie dobre jeśli będzie w duecie - kamera plus zegar.  I nie sposób odmówić im racji, że zegary/liczniki jak zwał tak zwał montowane przy sygnalizacji świetlnej bardzo ułatwiają życie. Połączone z systemem monitoringu doskonale wykrywają wykroczenia z premedytacją, bo przecież jasno było napisane ile pozostało do czerwonego. Tego typu rozwiązanie usprawnia ruch, redukuje korki i poprawia kulturę jazdy. Jednak władza wie lepiej a ciemny lud musi słuchać. Władza większy sens widzi w systemie zintegrowanym w którym światła regują na natężenie ruchu, liczniki - bez sensu no i w wersji solo nie zapełnią budżetu.