Jestem rowerzystką i to mnie wkurza!

Tu jest Polska, tu jest pięknie! Tylko tu ludzie bywają dziwni... Kilka razy w tygodniu pokonuję około 20-25 kilometrową trasę na rowerze ulicami Gdańska i w czasie jazdy różne refleksje mnie nachodzą. Najczęściej mimo najszczerszych chęci kierują się w stronę negatywną. 

Wkurzam się. Wkurzam się w trakcie każdej takiej eskapady, czasem mniej czasem bardziej, ale zawsze coś jest nie tak. 

#1 Krawężniki - generalnie zasada w wielu miejscach jest taka - im wyższe tym lepiej. Dla kogo lepiej? Chyba tylko dla projektującego przestrzeń miejską, inwestora czy bóg wie kto tam dyryguje. Swego czasu lokalne media w Lesznie promowały w sieci filmik "Krawężnik  Dzieciobójca" nie jest to może superprodukcja na miarę Oscara, ale warto zobaczyć, żeby bardziej zrozumieć temat.  Myślę, że matki z wózkami również czują ten problem. 

#2 Święte krowy - funkcjonują nie tylko w Indiach, ale również w Polsce. Miejscem ich wypasu są na ogół ścieżki rowerowe. Ty masz do dyspozycji chodnik, ja jako rowerzysta ścieżkę - amen.  Szanuję Twoją przestrzeń ty szanuj moją, a uwierz masz jej zdecydowanie więcej. Już niejednokrotnie na teoretycznie moim kawałku drogi spotykałam różne obiekty. Wózek dziecięcy ma kółka, ale to nie uprawnia go do jazdy po ścieżce , ale matka wie swoje. Matki nie przegadasz. Fascynuje mnie fakt jak szybko przechodzimy z jednej roli do drugiej.  

Kiedy przechodzisz w tryb matki, nagle zapominasz o sobie jako rowerzystce czy kierowcy. Nagle to co ty robiłaś wcześniej zaczyna być problemem. Jesteś matką domagasz się przywilejów, jesteś kierowcą domagasz się przywilejów, jesteś rowerzystką domagasz się przywilejów. Sporo tego. Na ścieżce spotykam również notorycznie spacerowiczów, a bo tutaj jest szerzej, tutaj jest cień albo uwaga tutaj jest równiejsza kostka! A jak rowerzysta wymijający spacerujacego szturchnie to cham i prostak, ale kto tu jest u siebie? 

#3 Nieznajomość prawa – oj szkodzi szkodzi. Przede wszystkim na zdrowie psychiczne. Często słyszę o konflikcie kierowcy samochodów kontra rowerzyści. Osobiście nie doświadczyłam, może dlatego że też zdawałam egzamin na prawo jazdy kategorii B i znam przepisy. Wiem, kto i kiedy na drodze ma pierwszeństwo i wiem, że rowerzysta też powinien sygnalizować swoje manewry, dla dobra ogółu. Włączam wspominane wcześniej role w dwóch trybach. Ci, którzy nie znają prawa, zaczynają ciskać się nawzajem od cholerników. 

#4 Zygzakiem go i do rowu – ulica Okopowa ścisłe centrum Gdańska, ruch jak nie przymierzając w Paryżu. Moim i mojej przyjaciółki oczom ukazuje się ofiara wiatru halnego chociaż na miejscu byłoby jednak powiedzieć sztormowego. Ledwo idzie, ale jeszcze do głowy przychodzi delikwentowi pomysł, aby wsiąść na rower, który prowadzi. W najlepszym przypadku zrobi krzywdę sobie, puknie się w łeb może zmądrzeje. Gorzej jak na ruchliwą drogę wyjedzie i bogu ducha winny kierowca złapie miejską sarenkę. Szybka interwencja, pan odpoczywa na wytrzeźwiałce. Niestety mieszkajac nad morzem często obserwuje widok osób jadących z piwkami w koszykach na plażę. W 2014 roku pijani rowerzyści spowodowali 212 wypadków, w których życie straciło 20 osób a 201 zostało rannych. Czasem wystarczy jedno niewinne piwo. Masz gorszy dzień, jesteś zmęczona, Twój organizm może zupełnie inaczej zareagować na alkohol. Raz się uda, a raz skończysz imprezę nogami do przodu. 

#5 Papużki - nierozłączki oczywiście. Jeśli doczekamy dnia, kiedy ścieżka rowerowa będzie szeroka jak autostrada w USA nie ma problemu! Możemy jeździć parami, panie mają możliwosć do plotkowania panowie do opowiadania sobie sucharów, pełne przyzwolenie. Jednak póki jest jak jest na debaty umawiajcie się proszę w pubach albo na szerokich polnych drogach, na których mijać Was będzie wyłącznie wóz drabiniasty.